Mi-2 czy Kania?

Na polskim rynku modelarskim wciąż brakuje zestawów do budowy modeli wielu popularnych u nas konstrukcji. Jedną z nich do niedawna był śmigłowiec wielozadaniowy Mi-2, jednak po wielu latach powszechnego użycia doczekał się wreszcie zainteresowania czeskiej firmy Aeroteam. Czeskie wypraski w skali 1:72 sprzedawane są w Polsce zarówno w oryginalnym wykonaniu, jak i w opakowaniu krajowej firmy Ariex ProModel. Pudełko, ozdobione atrakcyjną ilustracją akcji ratunkowej polskich śmigłowców ratownictwa morskiego, zawiera dwie ramki z częściami z jasnoszarego i przezroczystego tworzywa, instrukcję montażu oraz kalkomanie firmy Techmod.

Niestety, stwierdzić należy, że model posiada wiele błędów. Zestaw projektowany był jako tzw. short run, czyli produkowany w małych seriach, co wymusza pewne uproszczenia (np. brak kołków ustalających na połówkach kadłuba), ale nie usprawiedliwia np. wydłużenia kadłuba o ponad 4 mm (przy jego całkowitej długości mającej wynosić 165,8 mm). Większość pozostałych wymiarów jest podobnie powiększona, co sprawia, że model jest wykonany w skali ok. 1:70. Dla większości kolekcjonerów błąd taki nie będzie jednak stanowił problemu, gdyż nie da się go wykryć bez dokładnych pomiarów modelu. Diabeł tkwi jednak w szczegółach.

Odległość między trzecim a czwartym lewym oknem jest prawie dwa razy za duża, zaś między tylną krawędzią okna w drzwiach kabiny ładunkowej a brzegiem tychże drzwi - za mała o ponad 50% (okno jest za długie). Prawe tylne okno jest za długie w swej przedniej części. Długość kabiny pilotów jest także powiększona, a kształt przodu kadłuba nieprawidłowy (m.in. za małe dolne okna). Belka ogonowa połączona jest z kadłubem w taki sposób, że wydaje się być złamana. Za długa jest także ukośna część belki. Wady te są już łatwo zauważalne dla osoby dobrze znającej sylwetkę Mi-2. Ich usunięcie wymagać będzie przecięcia kadłuba w kilku miejscach - przed i za oknami pilotów, przed ostatnim oknem oraz na styku kadłuba i belki ogonowej. W miejscach przecięć należy usunąć zbędny materiał aż do uzyskania właściwych wymiarów i skleić zwracając baczną uwagę na właściwą geometrię kadłuba.

Największe błędy popełniono w części silnikowej. W śmigłowcu jest ona charakterystycznie pękata, w modelu natomiast - wyraźnie bardziej opływowa. Odchylenie czołowej ściany od pionu jest ponad dwa razy większe, niż powinno być. Ściany boczne także są zbyt mocno pochylone, tymczasem ich dolna część powinna być prawie pionowa. Błędy te wyraźnie deformują sylwetkę modelu. Można je usunąć metodą szpachlowania powierzchniowego (najlepiej żywicą, a nie zwykłą szpachlówką) lub wykonać model ze zdjętymi lub odchylonymi osłonami zespołu napędowego, co jednak wiąże się z wykonaniem go od podstaw, ale niewątpliwie uatrakcyjni model.

Przy tak poważnych błędach w bryle modelu wszelkie uproszczenia jego szczegółów wydają się drobnostkami. I tak podłogę kabiny wykonano jako płaską płytkę mimo, że jej środkowa część powinna znajdować się znacznie powyżej normalnego poziomu. Brak sufitu i tylnej ściany kabiny, sterownic nożnych oraz dźwigni skoku i mocy, a także jakiegokolwiek wyposażenia wnętrza kabiny ładunkowej. Głowice wirników i elementy podwozia są mocno uproszczone, co w technologii short run jest zjawiskiem normalnym. Otwory w części silnikowej zioną pustką. Opływowa owiewka doklejana do dolnej części kadłuba jest w rzeczywistości wlotem powietrza, czego po jej kształcie nie sposób się domyślić.

Zaproponowany w instrukcji sposób montażu gniazda osi wirnika głównego gwarantuje krzywe jej zamocowanie. Dodatkowe zbiorniki paliwa mocowane są w niewłaściwych miejscach i nie posiadają wsporników. Instrukcja montażu podaje informację (wątpliwej zresztą wartości) na temat wykonania od podstaw wciągarki dla wersji ratowniczej, przemilcza jednak fakt istnienia innych, widocznych na pudełku, szczegółów wyposażenia ratowniczego, oraz fotokarabinu na śmigłowcu z 49 Pułku (element ten widoczny jest tylko na schemacie malowania na spodzie pudełka). Ponadto wykonania od podstaw wymagają wszystkie drobne elementy wyposażenia zewnętrznego: płoza ogonowa, stopnie pod kabiną pilotów (jest tylko jeden) i pod drzwiami kabiny ładunkowej (na wahaczach podwozia), wycieraczki szyb, anteny, uchwyty itp. Warto przy tym zwrócić uwagę na balast mocowany na wsporniku płozy ogonowej w wersjach z podwónym układem sterowania.

Model może być wykonany w jednej z trzech wersji kolorystycznych:

  1. Ratowniczy Mi-2 nr 2030 z 18 Eskadry Ratownictwa Morskiego w Babich Dołach w 1990 - wymaga wykonania wciągarki (choć, jak podaje instrukcja, można z niej zrezygnować) oraz innych elementów wyposażenia specjalistycznego,
  2. Mi-2 nr 7338 z Eskadry Minowej 49 Pułku Śmigłowców Bojowych w Pruszczu Gdańskim w 1990 - należy wykonać fotokarabin na przedniej części kadłuba,
  3. Mi-2 YI-AIE lotnictwa wojskowego Iraku (ale z cywilną rejestracją!).

Kalkomanie dołączone do zestawu są bardzo dobrej jakości, szkoda tylko, że brak na nich napisów eksploatacyjnych i numerów seryjnych, zaś numery taktyczne polskich wersji są o 1/3 za małe.

Mimo słabej jakości zestaw nie jest jednak całkowicie bezużyteczny. Ambitny modelarz na pewno będzie w stanie poprawić błędy popełnione przez producenta. Warto przy tym zauważyć, że przerabiając sekcję silnikową i nos śmigłowca można takim samym nakładem pracy wykonać zarówno model Mi-2, jak i śmigłowca PZL Kania. Konwersję zestawu na model Kani polecam tym bardziej, że prawdopodobne jest ukazanie się nowego, lepszego zestawu Mi-2 (był on zapowiadany przez firmę Pantera), natomiast o Kani jak dotąd nic nie słychać...

Dokumentację pomocną w budowie modelu Mi-2 można znaleźć w Letectvi+Kosmonautika 12,13,14/95 oraz Aero Plastic Kits Revue nr 38 i 44.

Tekst i zdjęcia: Rafał Miszczak

Zdjęcia przedstawiają model bez poprawek geometrii, szpachlowania i malowania oraz śmigłowiec ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.