Plastykowa Dwunastka

Spitfire na planach

W modelarskiej serii "Samoloty, na których latali i walczyli lotnicy polscy" ukazał się piąty model - mało znany Spitfire Mk XII. Seria wydawana jest w ramach współpracy firm ABC Modelfarb z Kielc (producenta farb Aster) i Warrior Model z Wrocławia, produkującej zestawy żywiczne. Ich połączenie, przypominające nieco duet Heller-Humbrol, nie doprowadziło jednak jak dotąd do powstania nowych modeli - wszystkie dotychczasowe zestawy stanowiły spolszczone wersje produktów czeskich (Jak 11, Mustang I) lub rosyjskich (Po-2/CSS-13, Gipsy Moth).

Także Spitfire nie jest nowym modelem - ukazał się wcześniej w ofercie czeskiej firmy Model News (recenzja w Aero Plastic Kits Revue nr 54). Wypraski pozostały niezmienione, pudełka obu modeli są bardzo podobne, a najpoważniejszą różnicą (na korzyść wersji polskiej) są kalkomanie, wykonane przez renomowany czeski Propagteam. Umożliwiają one wykonanie pięciu wersji samolotu:

  1. EN-222 (bez liter kodowych) z Intensive Flying Development Flight - egzemplarz doświadczalny, na którym w 1942 latał F/Lt Henryk Pietrzak;
  2. EN-237 EB-V z 41 Dywizjonu RAF, na którym prócz dowódcy jednostki, S/Ldr Thomasa Francisa Neilla walczył także F/O Jerzy Solak;
  3. MB-882 EB-B (ostatni egzemplarz Mk XII) z 41 Dywizjonu, pilotowany przez Australijczyka F/Lt Donalda Hamiltona Smitha;
  4. MB-840 EB-J z 41 Dywizjonu, z godłem pilota pod kabiną;
  5. MB-839 DL-V z 91 Dywizjonu.

Części modelu umożliwiają zbudowanie właściwie tylko dwóch pierwszych z wymienionych samolotów (seria EN), gdyż egzemplarze serii MB miały chowane tylne podwozie, zaś wypraska zawiera tylko podwozie stałe. Dla pragnących zbudować model późniejszej wersji przeróbka nie powinna stanowić większego problemu. Polska edycja Dwunastki ma tu przewagę nad czeską, w której jedyną możliwością jest egzemplarz MB-882 EB-B z chowanym tylnym kółkiem. Półżartem można dodać, że wobec braku informacji, jakoby Polacy latali na egzemplarzach z chowanym kółkiem, wszystko jest w porządku.

Model wykonano w technologii short run, czyli w krótkiej serii. Modele takie charakteryzują się niższymi kosztami wytwarzania, ale i niższą jakością. W swojej klasie Spitfire XII prezentuje się dość korzystnie - poza niewielkimi i łatwymi do skorygowania błędami jest poprawny wymiarowo i geometrycznie, ma też wgłębne linie podziału blach. Do poważniejszych błędów należą: nieprawidłowy obrys steru kierunku (za duża cięciwa, błąd bardzo łatwy do usunięcia) i zbyt wąsko rozstawione owiewki bloków cylindrów i za wysokie wyloty rur wydechowych. Zbyt mocno zaakcentowano także strukturę płóciennego pokrycia na sterach. Dalsze błędy spowodowane są małą dokładnością drobnych detali - drążek sterowy, maszt anteny i rurkę Pitota lepiej wykonać samodzielnie, zaś lufy działek, wlot powietrza do sprężarki i końcówki skrzydeł (wykonane jako oddzielne elementy) wymagają pieczołowitej obróbki. W modelu brak istotnego elementu, jakim jest lusterko nad kabiną.

O ile poprawki błędów geometrii modelu nie powinny nastręczyć wielu trudności, o tyle samo sklejenie zestawu okazuje się problemem. Elementy po prostu nie pasują do siebie. Najwięcej pracy czeka nas przy płacie, który montowany jest z trzech głównych elementów (cała powierzchnia dolna i dwie połówki górnej), stykających się całą swą płaszczyzną, a nie tylko na krawędziach. Problem polega na tym, ze z powierzchni styku wystają odciski elementów układu wlewowego, które należy usunąć. Co więcej, konieczne jest także szlifowanie całej powierzczni styku, ponieważ dolna część płata jest za gruba i jej wklejenie bez poprawek utworzy uskok na styku klap i lotek z dolną powierzchnią skrzydeł (klapy i lotki wykonane są w całości wraz z górnymi częściami skrzydeł).

Praktycznie każda spoina wymaga pracochłonnego dopasowywania i szpachlowania. Szczególnie dużo pracy trzeba włożyć w dopasowanie płata i osłony silnika do kadłuba. Korekty wymaga też kołpak śmigła, który proponuję najpierw skleić, zaszpachlować i oszlifować, a dopiero potem wkleić poodcinane łopaty śmigła (ich obrys wymaga korekty). Utrudni to, co prawda, utrzymanie prawidłowej geometrii całego śmigła (które wykonane jest jako całość wklejana do przedniej części kołpaka przed doklejeniem części tylnej), ale przy zachowaniu należytej uwagi efekt będzie lepszy. Należy także pocienić burty kabiny, co niestety spowoduje usunięcie znajdujących się na nich elementów. Wyposażenie kabiny jest symboliczne i składa się z podłogi, tylnej ścianki, fotela, drążka i tablicy przyrządów. Osłona kabiny nie jest najwyższej jakości, ale nadaje się do wykorzystania.

Podwozie, poza wspomnianym już tylnym kółkiem, składa się z goleni głównych wykonanych wraz z osłonami i kół głównych, nie wiedzieć czemu podzielonych na połówki. Wytłoczenie goleni jako jednego elementu z osłoną podwozia ma swoje uzasadnienie, jako że Dwunastka była pierwszą wersją Spitfire’a, w której goleń wpuszczono we wgłębienie w osłonie. Dzięki temu koło po schowaniu leżało nieco niżej i zbędne stało się wybrzuszenie na górnej powierzchni płata. W modelu wybrzuszenie to jednak występuje i należy je zeszlifować. Zmian wymagać mogą także felgi kół głównych, które w późniejszych egzemplarzach były płaskie.

Dołączone do zestawu kalkomanie są wysokiej jakości - półmatowe, bardzo cienkie, bez przesunięć poszczególnych barw. Prawidłowo odwzorowano na nich kolor, z którym producenci często mają kłopoty - Dull Red. Niestety, w znakach na boki kadłuba żółta obwódka nakłada się na niebieskie koło kokardy tworząc... dodatkowy, zielony pierścień. Nie ma napisów eksploatacyjnych.

Mimo trudności występujących przy montażu, model Spitfire’a XII można polecić bardziej zaawansowanym modelarzom. Będzie on ciekawym uzupełnieniem kolekcji samolotów, na których latali polscy piloci. Należy też zwrócić uwagę, że Dwunastka była pierwszą wersją z nowym silnikiem Griffon, przez co dała początek nowej gałęzi rozwojowej Spitfire’a. Jest to także rarytas - najmniej liczna seryjna wersja tego myśliwca (wyprodukowano tylko 100 egzemplarzy). Wykonującym model Spitfire’a XII niezbędna będzie jego monografia zamieszczona w AeroPlanie 2/96.

Tekst i zdjęcia: Rafał Miszczak